Flippowanie czy wynajem? Która strategia inwestycyjna jest lepsza?
To jak, flippować czy wynajmować?
Co bardziej się opłaca?
Czy można udzielić jednoznacznej odpowiedzi bez głębszej analizy? No jasne, że… nie. Każda z tych dróg ma swoje zalety i wady. Warto je znać, zanim podejmie się ostateczną decyzję.
Zacznijmy od flipów. Jakie są ich zalety?
- Szybki zwrot z inwestycji. Trudno o tym nie powiedzieć. Zresztą to właśnie wizja szybkiego zwrotu przyciąga wiele osób do flippowania. W przypadku udanego flipa zwrot może nastąpić w ciągu kilku miesięcy, ale może też dziać się to dużo szybciej – na przestrzeni kilku tygodni. Co to oznacza w praktyce? Szybko uwalniasz kapitał. Możesz reinwestować w kolejne projekty. ALE! Pamiętajmy, zarówno przy tym punkcie, jak i przy następnych: dużo trudniej się to robi, niż się o tym mówi. Szczególnie, jeśli nie ma się odpowiedniej wiedzy.
- Atrakcyjne zyski procentowe. „Atrakcyjne” to bardzo szerokie pojęcie, ale faktem jest, że flipperzy potrafią osiągnąć 10-20% zwrotu na kapitale w krótkim czasie. Trudno nie uznać tego za zaletę.
- Brak długoterminowego związania z nieruchomością. O co tutaj chodzi? Po zakończeniu projektu i sprzedaży jako flipper nie musisz martwić się o przyszłość mieszkania. To może zabrzmieć brutalnie, ale prawda jest taka, że nie interesują Cię najemcy ani zarządzanie nimi. Twoje zaangażowanie emocjonalne w projekt kończy się wraz z otrzymaniem przelewu. Dla wielu osób jest to bardzo ważne.
- Możliwość działania w różnych lokalizacjach. To chyba jest zrozumiałe, prawda? Flipy można robić tam, gdzie są okazje. Niezależnie od tego, gdzie mieszkasz. Nikt nie broni Ci przecież flippować w sąsiednim mieście. Ani w mieście na drugim końcu Polski.
- Brak konieczności stałej obsługi nieruchomości. O tym trochę już powiedzieliśmy w trzecim punkcie, ale podkreślmy: w przeciwieństwie do wynajmującego flipper po zakończeniu transakcji zamyka temat. Skupia się na nowym projekcie.
Ale żeby nie było tak kolorowo. Jakie są wady flippów?
- Wysokie zaangażowanie czasowe. Tak, wiemy, Wasz ulubiony flipper z social mediów pracuje godzinę dziennie, a resztę czasu spędza na swoim jachcie. Jednak cała reszta, obdarowani mniej szczodrze przez branżę, wiedzą, że flippowanie wymaga ciągłego poszukiwania okazji. Prowadzenia remontów. Nadzorowania czy też przeprowadzania procesu sprzedaży. To nie jest takie hop-siup.
- Ryzyko błędnej wyceny. Tak, o tym też nie mówią Wam niektórzy flipperzy. Jeśli przestrzelisz, szacując cenę, po której sprzedasz mieszkanie, możesz nie zarobić tyle, ile zakładałeś. A możesz też nie sprzedać go w ogóle.
- Nieprzewidywalność rynku. Tutaj głównie skupiamy się na tym, że sprzedaż może się opóźnić. Mogą wydarzyć się sytuacje, których dzisiaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Jaki będzie tego skutek? Zwiększą się koszty finansowania inwestycji.
- Problemy z remontami. To niezwykle ważne. Flippera bez solidnej ekipy remontowej można by porównać do kierowcy F1, którego bolid psuje się na co drugim zakręcie. To nic przyjemnego.
- Ograniczona skalowalność. To zniechęca wielu niedoszłych bądź emerytowanych już flipperów. Flipowanie na dużą skalę wymaga dużych nakładów finansowych i dobrze zorganizowanej struktury zarządzania projektami. Zwłaszcza to drugie jest nieodłączne skalowaniu, choć rzadko się o tym mówi.
A co z wynajmem? Zacznijmy od zalet.
- Stały dochód pasywny. Wynajem daje comiesięczny cashflow. Czyli stabilne źródło przychodów. Możesz wykorzystać je na inne inwestycje, a możesz po prostu podnieść dzięki nim poziom swojego życia.
- Długoterminowy wzrost wartości nieruchomości. To żadna tajemnica, że nieruchomości generalnie drożeją w długim okresie. Pozwala to na zysk nie tylko z najmu, ale i ze sprzedaży w przyszłości. O ile w ogóle zamierzasz sprzedawać.
- Większa stabilność. Dlaczego tutaj mówimy o stabilności, a przy flippach nie podkreślamy tego aż tak bardzo? To proste. Nawet jeśli nieruchomości przeżywają kryzys sprzedaży, to ludzie nadal potrzebują mieszkań na wynajem.
- Zabezpieczenie kapitału. Tutaj też nie ma wielkiej filozofii. „Trzymanie” kapitału w nieruchomościach chroni je przed inflacją. Daje swojego rodzaju bezpieczeństwo finansowe.
- Możliwość wykorzystania dźwigni finansowej. O co chodzi? Kredyt hipoteczny pozwala na zakup większej ilości nieruchomości przy stosunkowo niewielkim wkładzie własnym. Niewielkim w porównaniu do wartości nieruchomości – i tego, ile nieruchomość może być warta w przyszłości.
A co z wadami? Czy wynajem ma w ogóle jakieś wady? - Problemy z najemcami. To one mówią nam, że ma wady. Co takie problemy oznaczają w praktyce? Opóźnienia w płatnościach, zniszczenia w mieszkaniu czy trudności z eksmisją. Dla wynajmujących bez wiedzy i doświadczenia – to może być męka.
- Nieprzewidziane koszty. Wiąże się to z pierwszym punktem. Naprawy i wymiany sprzętu to wydatki, które naprawdę mogą pochłonąć znaczną część zysków.
- Pustostany. Wspomnieliśmy, że ludzie potrzebują mieszkań, nawet jeśli sprzedaż idzie gorzej. Trzeba jednak mieć świadomość, że sytuacja na rynku może być naprawdę różna – nie tylko na rynku nieruchomości, ale na przykład na rynku pracy. Skutek może być taki, że trudniej będzie znaleźć najemcę. A jeśli mieszkanie stoi puste, nie tylko nie przynosi dochodu, ale generuje koszty.
- Uciążliwa obsługa. Tak, wynajem wymaga zarządzania, kontaktu z najemcami i rozliczeń – a obowiązki można by mnożyć. To może być uciążliwe i czasochłonne. Szczególnie, jeśli wszystkim zajmujesz się samodzielnie.
- Podatki i regulacje. Nie chodzi o to, że wadą są same podatki. Niemniej ich wysokość, zmieniające się przepisy i ograniczenia mogą zmniejszać rentowność inwestycji. Trzeba mieć to na uwadze.
Jak widzicie, nie ma jednej idealnej ani najlepszej strategii inwestycyjnej. Zresztą najlepszą będzie taka, która realnie realizuje Wasze cele.
I takiej strategii Ci życzymy! A jeśli chcecie chcesz inwestować w mieszkania na wynajem z nami, zapraszamy do zakładki „Kontakt”!