Sytuacja na rynku
Czasy, gdy garaż w Warszawie kosztuje 250 000 złotych, Rafał Zaorski robi Epickiego Flipa, a „Wiewór” wygrywa 1,5 mln zł na Famę MMA i zamierza przeznaczyć to na flipy.
Krótko mówiąc, jak wygląda sytuacja na rynku nieruchomości w 2024?
- Najem.
Mamy wrażenie, że popyt na najem jest na podobnym poziomie, jak przed covidem.
W czasie covidu popyt na najem spadł. Za to gdy wybuchła wojna, kwoty najmu mocno podskoczyły – ze względu na bardzo duży popyt, spowodowany przyjazdem uchodźców.
Aktualnie obserwujemy, że wiele osób wyjechało do swoich rodzimych krajów bądź za zachodnią granicę. Wskutek tego stawki wróciły do czasów sprzed czterech lat.
Natomiast, z punktu widzenia inwestora, realnie kwoty rentowności z wynajmu spadły. A to dlatego, że kwoty zakupu nieruchomości znacząco wzrosły.
- Ceny nieruchomości.
Ceny zakupowe, jak obserwowaliśmy w dużych ośrodkach miejskich, stały w miejscu niemalże przez 4 lata.
W tym samym czasie mieliśmy gigantyczną inflację – spadek wartości nabywczej pieniądza. Wskutek tego nieruchomości nominalnie taniały. A ceny najmu rosły.
Sytuację zmieniły dofinansowania kredytów. Popyt na zakup mieszkania był ogromny. Barierą okazywała się jednak dostępność mieszkań.
Aktualnie mamy więc duży popyt na zakup, małą zdolność kredytową i małą podaż mieszkań.
- Rynek z perspektywy młodej osoby.
40-metrowe to raczej mieszkanie na start.
Jednak młody człowiek, stawiający pierwsze kroki we własnym biznesie bądź w pracy na etacie, stoi przed wyborem. Brać nieruchomość taką nieruchomość za milion złotych (i stać się klientem banku), czy skłaniać się w stronę najmu?
Ile umysłów – tyle decyzji.
Niemniej zauważamy, że w takich sytuacjach perspektywa najmu jest raczej prowzrostowa.
- Social media i popyt na najem.
Jest jeszcze jeden makrotrend, który warto zauważyć.
Panująca światem cyfroza.
Może wydawać się to śmieszne, jednak w rzeczywistości coraz bardziej powszechne uzależnienie zbiera swoje żniwa. To między innymi wskutek jego działań widoczna jest potężna fala rozwodów.
A to przekłada się na wzrost popularności najmu. Brzmi to brutalnie, lecz fakty są takie, że długoterminowo oznacza to większy popyt.
- Tendencja modelu subskrypcyjnego.
Młodzi ludzie nie chcą się przywiązywać. Ani do partnerów, ani do miejsca zamieszkania.
Ponadto coraz śmielej subskrybujemy różne usługi, zdarza się, że są to nawet prawa obywatelskie. No i nietrudno zauważyć, że przedstawiciele Gen Z zazwyczaj nie są fanami kredytów zawieranych na 30 lat.
To kolejny argument za tym, że najem będzie coraz bardziej popularny.
- Ceny mieszkań a wynagrodzenie.
Za najmem przemawia również argument finansowy.
Wiele osób nie tyle będzie wolało „subskrybować” dostęp do mieszkania, ale będzie do tego zmuszone. Nie będzie ich stać na opłacenie rat kredytu.
W 2024 roku nie spodziewamy się spadków cen. Myślimy raczej o wzrostach – według raportów funduszy inwestycyjnych w ciągu najbliższych dwóch lat nawet o 30%.
A co Wy o tym sądzicie?